SEGA DREAMCAST SITE

FELIETONY:
Wspomnienia z salonów (Scrolling Beatem`Up Games) [ by
M@jk ]


(…) Pamiętam jak dziś, późny wieczór, specyficzny zapach, kieszeń pełna żetonów… i zaczyna się walka; Ja kontra automat, co dzień inny tytuł i zarazem wyzwanie – jakże klimatyczne, szkoda, że te czasy już minęły…

 

Mam na koncie już 21 wiosen, więc coś na ten temat wiem. Wszystko zaczęło się w moim przypadku mniej więcej w roku 1990, jako młody niedoświadczony gracz, zostałem zaciągnięty przez brata na dworzec kolejowy (mieliśmy do Babci jechać or sth.). Do odjazdu pociągu zostało ok. 30 min., „trza” było jakoś ten czas zabić, i uderzyliśmy do poczekalni, gdzie w rogu stały 3 czarne „szafy” z ekran TV na górze, nie byłem aż takim laikiem, aby nie „skumać”, iż można tam pograć (do tej pory jedyną formą zabawy w domu była „czarna skrzynka” – ATARI 2600), poczciwy braciszek rzucił mi dwie monety o dość dziwnym wyglądzie, jak się okazało były to żetony, za które można było zagrać. Przy jednej ze stojących „szaf” stał jakiś koleś, widać było, że znał się na rzeczy. Gdy podszedłem do automatu, nieznany mi osobnik zmierzył mnie wzrokiem i po chwili odszedł (jak się okazało, na ekranie widniał napis Game Over) nie zastanawiając się wiele wrzuciłem do „paszczy” obydwa „krążki”. Po chwili  ujrzałem napis Final Fight, nie spodziewałem się, że ta gra mną tak zawładnie i stanę się tym, kim jestem obecnie, czyli nałogowym graczem, który bez gier żyć nie może…

 

Artykuł ten jak zapewne się domyśliłeś drogi czytelniku traktować będzie o zwanych potocznie „Bijatykach Chodzonych”, w których wcielasz się, w jakąś postać, która porusza się głównie w prawą stronę mordując wszystko, co stanie jej na drodze. Przedstawię wam pokrótce, większość (nie wszystkie rzecz jasna – jest ich zbyt wiele, aby je opisać) konkretnych chodzonych „mordoklepek”, w jakie dane mi było grać i które gram po dzień dzisiejszy. Początek powstania tegoż gatunku datuje się na rok 1984, wtedy to firma IREM wydała grę pt. KUNG-FU MASTER, grę tą jak się okazało można uznać za przodka wszystkich, jakie do tej pory ukazały. Tak, więc gra polegała na tradycyjnym podróżowaniu, a to raz w lewo a to później w prawo po japońskim pałacu, kolesiem bliżej nie sprecyzowanym (brak jakichkolwiek informacji na temat jego imienia lub czegokolwiek innego) widać było jedynie bohatera ubranego w białe kimono, sterowanie było niezwykle prostackie (lewo, prawo, góra, dół + przycisk odpowiedzialny za atak) w sumie to można było się poruszać jedynie po płaszczyźnie jednego z 5 pięter (lewo, prawo) kopiąc i waląc z piąchy w przeciwników, zabawę urozmaicały różne „przeszkadzajki”, takie jak kolce, które należało omijać czy spadające nie raz z góry przedmioty. Tak czy owak gra była niezwykle miodna, i odniosła spory sukces, dzięki czemu 4 lata później (1988) otrzymaliśmy, sequel pod tytułem VIGILANTE, podciągnięto głównie grafikę, a sama akcja przeniosła się na ulicę i miejscowe slumsy, wprowadzono także niezwykłe novum otóż przeciwników można było okładać znalezionym gadżetami (nóż, pałka).

Rok później dzięki firmie Technos, światło dzienne ujrzała znakomita, jak się okazało później seria DOUBLE DRAGON, wydano wiele kontynuacji głównie na konsole marki Nintendo (Nes,GB,Snes), na podstawie tej gry powstał również film!. Tymczasem na domowych sprzętach (ZX SPECTRUM) pojawiła się pierwsza „chodzonka” na dwóch graczy naraz: TARGET RENEGADE, w której to wraz z kolegą mogłeś kooperować, na zasadzie „jeden trzyma, drugi bije!”.

Powoli wydawanie tego typu gier nabierało tempa, w wyniku popularności filmu „żółwi Ninja” powstała kolejna chodzona „mordoklepka”: Teenage Mutant Hero Turtles, jak się okazało gra przerodził się podobnie jak w seryjne części. W grze do wyboru były aż 4 postacie (Leonardo, Raphaello, Michalangelo, Donnantello), należało odbić dziennikarkę April z przebrzydłych rąk Shreeder`a. Można było grać nawet we 4 osoby naraz!. Z kolei SEGA, wydała świetną bijatykę w klimatach fantasty GOLDEN AXE, do wyboru mieliśmy 3 zróżnicowane postacie: rycerz, krasnolud oraz wojowniczka, novum, jakie wprowadzili mistrzowie gatunku Arcade, to możliwość odpalenia specjali/czarów, które niszczyły wszystkie postacie na ekranie, na konsolce SEGI – GENESIS (u nas znana jako MEGA DRIVE) pojawiły się aż 3 kontynuacje tej pozycji.

Nadszedł rok 1990r. a więc wspomniany wcześniej przeze mnie boski i uważany przez większość za najlepszą w tym gatunku grę: FINAL FIGHT, to ona właśnie zapoczątkowała największą popularność tegoż gatunku gier. Grę wydało jakże znane po dziś dzień CAPCOM. FU był już klasycznym przedstawicielem gatunku, posiadał wspaniałe 3 odmienne postacie, (Cody, Guy, Haggar). Całkowicie odmienne poziomy (Slumsy, jazda metrem, fabryka, park…), po przejściu 2 etapów mieliśmy także możliwość sprawdzenia się w bonusowo wprowadzonym etapie gry gdzie dane było nam niszczyć samochód, gra posiadała również banalną fabułę, ale za to była niezwykle grywana i klimatyczna. Na ulicy oprócz „żarcia” podnoszącego poziom zdrowia, można było znaleźć pokaźną ilość dodatkowych broni, którymi można było tłuc przeciwników. A jeśli chodzi o walkę wręcz to, po raz pierwszy ciosy można było łączyć w jedno combo, które nokautowało przeciwnika. Był także przycisk odpowiedzialny za odpalenie specjalnego ataku, który obijał wszystkich wokół. Gra zdobyła sporą popularność i wydano jej aż 3 kontynuacje na SNES, niestety nie były, choć w połowie tak dobre jak „jedynka”. Po tej grze naprawdę wydano pokaźną liczbę nawiązującą do zasady” „idź w prawo i wybijaj wszystkich jak leci…”, oto ciekawsze tytuły: KARATE BLAZERS, 64TH STREET, VENDETTA, KING OF DRAGONS oraz CAPTAIN COMMANDO. Rok później CAPCOM zaserwował nam kolejnego killera; KNIGHTS OF THE ROUND – gra ta nawiązywała do opowieści o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu, do wyboru trzech historycznych rycerzy (Arthur, Lancelot, Parceval), co ciekawe wmontowano tutaj fajny bajer, dzięki któremu zabijanie przeciwników nabijało punkty doświadczenia, te z kolei powiększały nam poziomy (im większy poziom, tym lepsza zbroja, atak itd.). Mamy rok 1992, kolejny raz uderza CAPCOM!, Tym razem z bijatyką osadzoną w klimatach walk za czasów feudalnej Japonii: WARRIORS OF FATE, piękna oprawa graficzna i bagatela aż (!) 5 Postaci do wyboru (całkowicie odmiennych) w tym nawet łucznik!, gra ta moim zdaniem jest zaraz za Final Fight w ścisłej czołówce tegoż gatunku. Można było tutaj między innymi jeździć konno (łatwiejsza walka z przeciwnikami), system ciosów był także znacznie bogatszy niżeli w poprzednich grach „żółto-niebieskich”, co ciekawe można było wykończyć przeciwnika poprzez przecięcia go w pół!. Podczas tułaczki poprzez bardzo kolorowe poziomy, można było odnaleźć skrzynie, beczki – po rozwaleniu których można było stać się posiadaczem naprawdę pokaźnej liczby przeróżnych bronii (Topory, miecze, maczety itd.). W tym samym roku Capcom uraczył nas kolejną znakomitością – CADDILACS & DINOSAURS, mieliśmy tutaj 4 postacie do wyboru (w tym laskę!) Akcja gry osadzona była w przyszłości, a fabuła opierała się na walce w obronie dinozaurów, jako dodatek wprowadzono możliwość jazdy tytułowym kadilakiem. Gra miała także coś, co odróżniało ją od innych tego typu gier – bardzo bogaty asortyment broni palnej (pistolet, shotgun, machine gun czy nawet bazooka!). Następnie na rynek uderzyło KONAMI ze swoimi hitami: HOOK, ASTERIX oraz UNDERCOVER COPS. Latem 1993 w salonach pojawił się kolejny twór od geniusz z Capcomu: ALIEN VS. PREDATOR, tytuł charakteryzowała wspaniała grafika i klimat oraz prawdziwe hordy atakujących nas obcych, była także duża ilość broni zarówno białej jak i palnej. Tytuł ten przeszedł do historii jako pierwsza gra w nowym systemie CPS2. W latach 90- tych trafiły się także takie perełki jak DUNGEONS & DRAGONS (dwie części:, TOWER OF DOOM i SHADOW OPER WYSTARA) Wspaniały klimat średniowiecza, w zasadzie było w tej grze wiele elementów RPG (w końcu to D&D), jak np. zbieranie amuletów, pierścieni, doświadczenia, można było używać także różnych zaklęć, które były odmienne dla każdej z postaci (Wojownik, kleryk, elf –laska, karzeł). W drugiej odsłonie doszła dwójka bohaterów (Złodziej i Mag). Gra była także mniej liniowa, często autorzy gry dawali nam do wyboru ścieżkę, jaką chcemy podążyć, dodać należy, iż SEGA wydała obie gry na swoją konsolkę Saturn (działały wyłącznie z rozszerzeniem pamięci o 4mb). Kolejna na liście Capcom`u (nie ma, co talent do tych gier to oni mają) trafiła się gra na podstawie znanego komixu THE PUNISHER, dwójka bohaterów (obok punishera, Nick Fury), potężna ilość broni, całkowicie zróżnicowane poziomy i bardzo wysoka interakcja (można było wziąć krzesło, doniczkę, szafkę, stół – prawie wszystko i walić tym w przeciwnika!). Konami wydało także w 1993 przez wielu uważany za najlepszy VIOLENT STORM, niestety gra jest do tej pory nie – emulowana, i zagranie w tą pozycje jest mało realne. I mniej więcej w tym miejscu historia się kończy, choć gry z tego gatunku ukazywały się dalej, próbowało wielu producentów gier, co nie zmienia faktu – gatunek ten wymiera (o ile już nie wymarł). Próby wskrzeszenia były, a jakże! na Amigę nawet Polacy wydali grę pt. Franko, gdzie można było nawet usłyszeć polskie przekleństwa i przejechać babcię „maluchem”!. Z kolei na Snes/Mega Drive ukazały się „klony” żółwi Ninja - Battle Toads (żaby!, Nawet ciekawsza gierka niż ta z żółwiami). Na PSX i PC ukazał się znakomity Fighting Force (szkoda jeno, że taki krótki) – pierwsza „chodzona” w 3D. Sequel był tak żałosny, że nie ma nawet, co wspominać. Na Saturna wyszły bardzo dobre: Guardian Heroes i Three Dirty Dwarfs, wydawać się mogło, że jeszcze coś z tego będzie…, DeCek też miał coś do powiedzenia; Dynamite Cop, Zombie Revenge oraz Soul Fighter – to gierki na „makarona”, typowe średniaki nic nad wyraz. Na „czarnule” wyszła dziwactwo od Square; The Bouncer, które nie było w zasadzie grą a licznymi wstawkami filmowymi, w których czasami autorzy dali nam pograć, wyszły także Dynasty Warriors 2, 3 – gdzie walka toczymy z setkami przeciwników o bardzo niskim współczynniku SI. Co będzie dalej? – Czas pokaże…, miejmy nadzieje, że wraz z odejściem salonów gier, gatunek ten przetrwa i że zagramy kiedyś w coś, choć w połowie tak miodna jak choćby Final Fight.

 

 

 

Copyright C 2002-2003 M@jk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Site design by LaGranda. Best view 1024x768