RECENZJE
Psyvariar 2 - The Will To Fabricate [ by Hunter
]
|
Niedawno zaczął się roku 2004, na początku, którego raczej nikt nie spodziewał się niczego nowego w przemyśle Dreamcast, uważając, że wszystkie liczące się firmy zaczną robić gry na konsole next-genowe. Jednakże spotyka nas bardzo miła niespodzianka, na rynek wychodzą dwie nowe gry na DC jak i kilka jest w przygotowaniu. Pierwsza to
Puyo Pop Fever gra logiczna a druga to właśnie nasz opisywany Psyvariar strzelanka rodem przeniesiona z Arkadowej maszyny. Ostatnie kilka miesięcy było wręcz doskonałych właśnie dla rozwoju tego gatunku na DC, pierwsza gra, która przełamała złą passę Dreamcasta to była Ikaruga a potem Border Down. Jak prezentuje się Psyvariar 2 na tle owych tytułów?? Zaraz się dowiecie.
No to jedziemy!!...
Po włączeniu gry wita nas slidowane demko początkowe opisujące historie oraz fabułę gry (niestety bez kabla RGB i bardzo dobrego telewizora raczej się niczego nie doczytamy :P). Wchodzimy doi menu i co widzimy... hmm wielką ubogość!! Game Start, w którym to zaczniemy grę, Config wiadomo opcje gry, jak i Backup, miejsce gdzie zapisujemy i odczytujemy grę. No cóż po małej chwili w Options postanowiłem rozpocząć batalię.
Do wyboru mamy dwie postacie dziewczynę Kei oraz chłopaka Yuhei, dziewczyna porusza się mechem z Shooting Type a chłopak mechem z Buzz Type, co ma zasadniczą różnicę w czasie rozgrywki. Po wyborze naszego pupila możemy przejść do samej gry.
Pierwsze wrażenie...
Po rozpoczęciu gry zaniemówiłem... Grafika była bliźniaczo podobna do Ikarugi nawet zachowanie mecha w czasie przerywników między Etapami. Gra jest najprawdopodobniej zrobiona na tym samym enginie, co Ikaruga i to się chwali, ponieważ engine daje duże możliwości i cieszy oko bogactwem detali, ale o tym później. Pierwsze spotkanie z przeciwnikiem było dosyć ostre, nie znając zasad gry starałem się improwizować, ale wiedziałem, że potencjał nadal drzemie w szczegółach, które jak najszybciej musze poznać.
Powróciłem, więc do Menu i zaczekałem na samograjka by zobaczyć, na czym oparta jest rozgrywka... Mimo iż poznałem zasady rozgrywki, nie mogłem przestać się śmiać z gościa, który to prezentował. Wyglądało to bardziej jak pokaz 5cio latka pierwszy raz trzymającego pada w ręku. No, ale nie można mieć wszystkiego. A teraz o Etapach słów kilka.
Między Planetarna wyprawa...
Pierwsza plansza najprawdopodobniej rozgrywa się na jakiejś planecie, chyba jest to rodzinna planeta bohaterów, a nasze zadanie to odprawić wroga z powrotem tam skąd przyszedł. Dziwi mnie jednak to, że plansze same w sobie są bardzo krótkie, i bazują jedynie na walce z bossem. Zwiedzimy jeszcze podziemną bazę, kosmos jak i rodzinną planetę najeźdźców łącznie 5 leveli (naprawdę krótkich). System gry oparty jest na zdobywaniu jak największych łańcuchów Buzzów, który znowuż zdobywamy przez ocieranie się naszym polem siłowym o pociski przeciwników. Dosyć spontaniczny pomysł, ale... Bez tego nasza prędkość strzelania jest tragiczna, a miarę obracania od otarć pocisków (można się też samemu obracać naciskając Lewo Prawo Lewo Prawo itd.) zwiększa się miarowo.
Efekty efektami a gra grą...
Grafika w grze tak jak już powiedziałem jest bliźniaczo podobna do Ikarugi, Ekran możemy sobie przystosować na 5 różnych sposobów, co daje nam wielką swobodę wyboru (w przeciwieństwie do Border Downa). Krajobrazy są wykonane dosyć dobrze, chociaż brak w nich detali i tego czegoś, co by je ożywiło. Przeciwnicy są dość zróżnicowania a ich kolorowe pociski skutecznie rozświetlają grę. Efekty wystrzałów czy elektrycznych Buzzów są bardzo dobre, jak i mistrzowskie animacje wybuchów jak i tych małych tak dużych po pokonaniu bossa. Nie boje się także powiedzieć, że dorównują tym z Ikarugi, jak też nie obyło się bez lekkiego spadku frameratu :P.
Muzyka na przenika...
Tak tak, chociaż z początku może wam nie przypaść do gustu to z biegiem czasu i długości gry zaczniecie ją tolerować a nawet polubicie, szczególnie muzykę z końcowej 5tej planszy, kiedy to łączy ona w sobie trochę softdrumu i muzyki klasycznej. Naprawdę klimatycznie zaczyna się robić dopiero jak wsłuchamy się w muzykę i dźwięki towarzyszące grze.
Na koniec słów kilka...
Hmm jak by to ująć by nie zniechęcać was do grania. Psyvariar może być dobrym przerywnikiem między 1 a drugim daniem, jest bardzo krótki i nie oferuje żadnych nowych rzeczy po jego ukończeniu a przynajmniej na tym etapie, w którym ja jestem. Etapy są ciekawe, lecz bardzo krótkie trwają po 2,3 minuty i zawsze kończą się walką z bossem, którego też w taki czy inny sposób można szybko pokonać. Jednym słowem mówiąc brakuje tutaj grywalnością i pomysłowości Ikarugi oraz różnorodności trybów z Border Downa. Jednakże nie unika nam fakt, iż Psyvariar jest grą wartą zagrania chociażby z powodu doskonałej muzyki i wciągającej oprawy graficznej.
Zdaniem M@jk`a:
W gatunku salonowych shooter`ów praktycznie wymyślono chyba już wszystko,
dlatego aby w ogóle zaistnieć na rynku gier w tejże kategori należy popisać
się jakimś oryginalnym patentem - a takim bez wątpienia jest tutaj system
Buzz, który nadaje grze lekki powiew swieżości. Dobrym pomysłem jest również
wrzucenie paska "doświadczenia" który to napełnia się wraz z
elemininacją kolejnych przeciwników (im wyższy level tym nasze pociski
nacierają intenstywniej). Niestety etapy są zdecydowanie zbyt krótkie i gre
można "łyknąć" dosłownie w kilkanaście minut - na szczęście są
wyższe poziomy trudności na których panuje fachowa burza setek kolorowych
pocisków - można się sprawdzić lawiurując pomiędzy nimi i ocierając się
delikatnie naszym polem siłowym. Jednak najbardziej cieszy fakt nowej gry na
DC, a że zbyt krótkiej? hmmm ja z przyjemnością kończyłem ją na wiele
razy na coraz wyższych poziomach trudności motywując się pobiciem kolejnego
rekordu punktowego. To jest własnie ARCADE!. Moja Ocena: 7+/10
|
|