RECENZJE
Shadow Man [ by Grzybek
]
|
A on spytał go:
„Jak Ci na imię”.
A on odpowiedział, mówiąc:
„Moje imię to Legion, bo wiele
duchów jest we mnie”
[M.
9,5]
Pewnego razu na religii dostaliśmy teksty.Ja, jak zwykle
nie słuchałem, tylko grałem z kumplami w Magic’aJ.
Ale niestety. ***** baba przyszła , skonfiskowałaL karty I musiałem zabrać się za
czytanie Na
kartce zobaczyłem ten tekst(który jest wyżej) i nagle
przyszła mi do głowy myśl o Shadomanie i napisaniu (drugiej)
recenzji. No to do roboty.
Jak zwykle celem jest uratowanie świataJ, ale w sposób dość nietypowy. Według przepowiedni na
ziemi ma się pojawić Legion (szatan, diabeł itd..), i próbować
zgładzić świat. Jedynym, który może go powstrzymać jest
Shadowman. Kiedyś ta historia się przydarzyła, a Shadowman`em
był Św. Jakub(!?!)Ale może parę słów o tobie. Wcielasz się
w postać Mike’a Leroi’a płatnego mordercy (nie będę
się tu rozpisywał nad jego życiorysem, ale jest on dłuugi
i zapisany w instrukcji). Pewnego dnia kapłanka voodoo Nettie
wciska Ci w pierś artefakt (Mask of Shadows), który pozwoli Ci
się stać tytułowym Shadowmanem. Wbrew pozorom Mike i Shadowman
to dwie zupełnie różne osoby, ale po kolei. Będziesz podróżował
przez dwa światy - Świat Żywych(Liveside) i Świat
Martwych(Deadside). W tym pierwszym świecie możesz w bardzo łatwy
sposób zginąć i przenieść się do Deadside’u. Wtedy
zaczyna się zabawaJ
Jesteś nieśmiertelny (no aż tak nieśmiertelny to nieJ
.Jak cię załatwią to się pojawiasz na początku każdego
poziomu). Bierzesz w łapę guna i do robotyJ Głównym celem gry jest zbieranie „Dark
Souls”(jest ich 120, a mi się udało zdobyć 117)
porozrzucanych po całym, Deadside.Kiedy zbierzesz odpowiednią
ilość wzrasta twój poziom Shadow Power’a. A do czego to służy.
Przede wszystkim do otwierania portali do nowych miejsc. Każdy
portal ma określone, jaki powinieneś mieć poziom swoich mocy.
Nie będę się dalej rozpisywał o tym, żeby nie psuć przyjemności
gry JOgólnie fabuła jest bardzo ciekawa.
Może coś o przeciwnikach, których
napotkasz na swojej drodze. Jest ich bardzo dużo i w wielu
odmianach. Spotkasz zarówno stwory latające, pełzające, pływające
i takie, na których widok można narobić w… sami wiecie,
co.(Zwłaszcza jak się gra późnoJ)Broni,
jakimi można potraktować naszych milusińskich jest całkiem
sporo. Dla LiveSide’u są to: Handgun, Shotgun, Mp 909, i
SMG 0,9.Narzędzi tortur w DeadSidedzie jest duuuużżżoooo (są
to narzędzia voodoo oprócz guna).JZagadek w grze jest sporo.
Przeważnie polegają one na wciśnięciu jakiegoś przycisku. Ale
nie to sprawia największy problem. Jak już mówiłem miejsc jest
wiele, a podróżujemy po nich za pomocą misiaJ(takiego
w stylu laleczki voodoo).W trakcie gry zdobywasz różne umiejętności,
jak możliwość chodzenia po ogniu, a wtedy trzeba się cofać do
miejsc, gdzie nie mogliśmy zebrać jakiejś duszy, bo chroniła ją
lawa itd.
Oprawa audiowizualna stoi na dobrym
poziomie. Grafika jest, ostra, czysta, bez wyraźnych przekłamań
po prostu dobra, rzemieślnicza robota. Za dźwięk twórcy
powinni otrzymać jakąś nagrodę!! Kto usłyszy ten poczuje, ale
jest czadowy!! Taki, taki....psychodeliczny i zróżnicowany w
pewnym miejscu pojawiają się nawet chorały gregoriańskie .
Grywalność.
Hmm...i tu jest pies pogrzebany. Można
powiedzieć, że niby jest Ok., ale czegoś brakuje. Grę przeszedłem
w 22 godz., a zajęło mi to miesiąc(!!), a Grandie 2 przeszedłem
w 30 godz. I zajęło mi to niecały tydzień. Więc sami macie
porównajcie. Ta gra według mnie jest trochę za trudna, żeby
grać w nią 8 godz. dziennie. Gdyby grywalność była lepsza byłby
to zapewne hit, a tak kolejna trochę wyróżniająca się gra TPP.
Zdaniem M@jk`a
Gierka ukazała się niemal równo z
mega-hitem LOK:Soul Reaver, co ciekawe gatunek, system gry jak i
widok z tyłu pleców głównego bohatera był bliźniaczo podobny
w obydwu grach. Mimo wszystko to LOK:SR odniósł wielki sukces, a
SM zyskał miano typowego średniaka, choć powiem szczerze, że
kilka osób, które znam były by w stanie wystawić tej grze 9
czy nawet „dychę” choćby za wspaniały mroczny
klimat i muzykę…
Moja
Ocena: 8/10
|
|