RECENZJE
Shenmue 2 [ by Ural
]
|
Ile razy zdarzyło się Wam zagrać w grę iście niebanalną? Nietuzinkową? Niepowtarzalną? Powiecie sobie w duchu z pewnością, że kilka razy było Wam to dane, ale po zagraniu w Shenmue II wnet będziecie musieli zrewidować tę opinię - okaże się bowiem, że nietuzinkowa gra jest tylko jedna i zwie się właśnie Shenmue!
Co sprawia, że tytuł ten wywiera na gracza tak olbrzymie wrażenie? Jak to się dzieje, że ktoś, kto z grami konsolowymi i komputerowymi ma coś do czynienia od ponad 17 lat (tak, tak) nie może się oderwać od, w tym wypadku, telewizora i chce jak najszybciej tę grę ukończyć i odkryć wszelkie jej tajemnice?
Jak zwykle w takich wypadkach bywa odpowiedź nie jest prosta. Ale jedno jest pewne - to co zachwyca w grze, to trzy elementy - realizm (a co za tym idzie oprawa audio-wizualna), historia (niby banalna, ale za to jak opowiedziana) oraz... reżyseria! Dlaczego reżyseria? Ano dlatego, że nie jest to gra jak wiele innych, w których to chodzimy sobie po światku, rozmawiamy z napotkanymi osobami, zbieramy przedmioty, itp. Oczywiście, każdy z tych elementów ma tutaj miejsce i jest niezmiernie istotny. Ale ta gra to także swoisty interaktywny film 3d, w którym bierzemy udział. Nagłe zwroty akcji, zmiany ujęć kamery, aktorska gra wirtualnych postaci, cała masa wirtualnych statystów... wydaje się niemożliwe? Pisałem już, że ta gra jest nietuzinkowa...
Ale, ale... może przerwijmy te zachwyty i przejdźmy do samej historii, bo przecież ta jest w każdej grze fabularnej najważniejsza. I tak wcielamy się w Japończyka Ryo Hazuki, który przybywa do Hong-Kongu w poszukiwaniu mordercy jego ojca. Niestety poznanie wszystkich wątków opowieści nie było mi dane, jest to bowiem kontynuacja pierwszej części gry, która ukazała się wyłącznie na Dreamcasta, i w którą to nie miałem okazji grać - ale zamierzam to szybko nadrobić, bo już wiję się jak mogę by jak najszybciej ją sobie załatwić. Ryo, dwudziestoletni na oko chłopak, przybywa zatem do zupełnie nieznanego mu miasta i musi stawić czoła całej masie niebezpieczeństw. Pomoże mu w tym z pewnością znajomość Kung-Fu, którego to stylu walki nauczył go jeszcze ojciec. I tutaj mała dygresja. Grę Shenmue stworzyła SEGA, a konkretniej należące do niej studio AM2 - tak jest, to to samo, które stworzyło serię Virtua Fighter - możecie się zatem domyślić, że sceny walki są w grze odwzorowane wzorowo. Ale jeszcze do nich wrócimy.
Nad kwestią fabuły nie ma sensu się zbytnio rozwodzić, bo nie chciałbym nikomu psuć zabawy - a nuż będziecie mieli okazję zapoznać się z tą pozycją. Wspomnę jedynie o tym, że przyjdzie nam grać w trzech lokacjach - w Hong-Kongu, przedziwnym chińskim mieście Kunloon (jeżeli dobrze napisałem), a także losy zawiodą nas do pewnej wioski... Dość powiedzieć, że wszystkie lokacje są odzworowane wzorowo - takiej dbałości o szczegóły nie widziałem w żadnej grze!
Czym ta dbałość się objawia? Przede wszystkim ogromem samych lokacji - pamiętacie miasto z GTA: Vice City? Do najmniejszych nie należało - wyobraźcie sobie zatem, że jako miasto macie Hong-Kong, z tą różnicą, że wejść możecie do praktycznie każdego budynku, sklepu, ba, w budynkach mieszkalnych możecie wejść do prawie każdego pomieszczenia, czasem jak zapukacie, otworzą wam mieszkańcy... a i to nie wszystko! Przykładowo lombardów w danej dzielnicy może być kilkanaście, podobnie restauracyjek i każda, absolutnie każda jest inna! Nie ma także dwóch identycznie wyglądających sklepów! Ale i to nie wszystko! Możesz porozmawiać z każdym przechodniem - czy to chłopczyk, czy dziewczynka, czy jakaś chińska bogata dama, czy żebrzący starzec... ba, tutaj praktycznie nie ma dwóch takich samych postaci! To jest nieprawdopodobne, ale ulice są naprawdę zaludnione - to nie jak w Hitmanie, czy innych znanych pozycjach, że mieszkańców mamy kilku na krzyż - tutaj miasto tętni własnym życiem, ludzie wchodzą do sklepów, oglądają bibeloty, targują się, robią zakupy, noszą siatki, w restauracjach kucharze gotują, a jak zacznie padać, to mieszkańcy wyciągają parasole! I na tych zaludnionych ulicach, nie znajdziesz dwóch takich samych osób! Jak będzie taka sama, to po prostu znaczy, że już wcześniej na nią trafiłeś! Podobnie rzecz się ma z rozmową - z każdą osobą możesz zamienić słowo i dopiero po paru godzinach grania jakieś zdania się powtórzą! Co więcej rozmowa jest dość istotna, bo np. przechodniów możesz pytać o drogę - jak ładnie poprosisz, to niektórzy cię nawet w dane miejsce zaprowadzą!
Ale nie tylko dlatego ta gra zachwyca! Ma całą masę smaczków! I tak jednym z nich jest pogoda i wszystko co z nią związane. Otóż dopiero po wielu godzinach grania zaobserwowałem pewną rzecz, którą naprawdę nie tak łatwo odkryć! Otóż Słońce naprawdę porusza się na niebie, ba, w zależności od jego pozycji porusza się także nasz cień - i oczywiście tak jak w rzeczywistości pod koniec dnia jest on dłuższy niż przykładowo w południe! Również pogoda może się zmienić, dlatego nie zdziwmy się gdy nagle się zachmurzy i zacznie padać deszcz...
Świat tej gry zachwyca na każdym kroku! Nie znajdziesz także zatem dwóch takich samych domów - a na wielu z nich anteny, klimatyzatory, pranie na balkonach i cała masa innych rzeczy. Jak biegniesz to płoszysz gołębie, jak wpadniesz do salonu gier (akcja się dzieje w 1987 roku), to możesz pograć na automatach Segi z tamtych czasów - np. w kultowego Out Runa, czy Afterburnera - i oczywiście za partyjkę musisz zapłacić, jak to w salonie :). Możesz również wpaść do salonu gier hazardowych i np. pograć w jednorękiego bandytę - raz nawet udało mi się wygrać :). Możesz pograć w rzutki, możesz brać udział w walkach ulicznych, w siłowaniu się na rękę, w jakichś dziwnych grach chińskich (tak, tak, na ulicach Hong-Kongu jest cała masa cinkciarzy i hazardu). Co tu dużo mówić - dużo możnaby pisać, a i tak nie oddałoby się klimatu tej gry! I żeby nie było - pieniądze naprawdę trzeba tutaj zarabiać - bez nich nie kupisz sobie puszki coli, czy kulki z niespodzianką z automatu - bo oczywiście korzystać możesz ze wszystkich dobrodziejstw dostępnych w grze!
Na klimat wpływ mają także inne elementy - przykładowo od niektórych ludzi możemy się nauczyć nowych ciosów - będą one bardzo przydatne choćby w walkach ulicznych. Bo, trzeba to podkreślić, tutaj nie ma tak łatwo jak np. w Soul Caliburze, że powciskamy przyciski byle jak i wyjdziemy z potyczki zwycięsko! W tej grze trzeba się mocno napocić by nauczyć się dobrze walczyć - nie ma wygranych będących dziełem przypadku! Tym to trudniejsze, że czasem, gdy np. zostaniemy napadnięci, będziemy musieli stawić czoła nawet kilku przeciwnikom naraz! I tak nauka ciosów nie jest taka prosta - musimy uważnie słuchać wskazówek mentora i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć, aż osiągniemy perfekcję. Widać w tym japońską rękę, bo np. ćwiczenie niektórych ciosów polega na tym, że na wstępie musimy uwolnić umysł - a uwolnimy go dopiero, gdy np. złapiemy 3 razy pod rząd między palcami liście spadające z drzewa. Smaczków jest cała masa i graczowi pozostaje je odkryć.
Postacie są przepięknie odwzorowane - w niektórych przedstawicielkach płci przeciwnej można się wręcz zakochać, tak ślicznie są zrobione i tak wiele posiadają wdzięku... warto również pamiętać o drobnych grzecznościach, typu podziękowanie za pomoc, bo często osoby pałające do nas sympatią pomogą nam w dalszej rozgrywce.
Bardzo istotnym elementem gry jest także rozgrywka polegająca na szybkim wciskaniu klawiszy pojawiających się na ekranie. Jest to element stricte zręcznościowy, polegający na refleksie, ale za to niezmiernie ekscytujący, choćby z powodu tego, co wtedy dzieje się na ekranie. Przykładowo w wypadku gonienia kogoś i walczenia z próbującymi nas zatrzymać przeciwnikami - tutaj nie mamy czasu na walkę z każdym osobno, lecz musimy unieruchomić takowego delikwenta jednym ciosem, bo inaczej nasz cel nam ucieknie - jeśli dobrze będziemy wciskać klawisze, to Ryo jednym ciosem rzuci jednym o stoisko z warzywami, wskutek czego wszystkie skrzynie polecą na ziemię, owoce zaczną się turlać, w chwilę potem innym rzuci o ścianę, itp. - wszystko przedstawione za pomocą różnych ujęć kamery, czasem w zwolnieniu - istny Matrix!
Tak jest, ta gra wymaga dosłownie wszystkiego - myślenia, kojarzenia faktów, refleksu, masy ćwiczeń, koncentracji, zręczności - wszystkie umiejętności jakie nabyliście dotąd w innych grach będą wam tu potrzebne!
Czy ta gra posiada jakieś wady? Ciężko takie znaleźć - jeżeli to są to drobne szczegóły - kogoś może irytować, że 10x będzie musiał powtarzać daną walkę, ale to raczej nie wina gry, tylko słabych umiejętności gracza. Gra jest doskonała i niestety przez śmierć Dreamcasta nie ukazała się nigdy w wersji NTSC (USA), tylko w Japonii i Europie (PAL) - była jednak tak kultowa i wyczekiwana po pierwszej części, że pomimo to w USA była sprzedawana, ba, chyba sprzedawana jest do dzisiaj! Amerykanie rozwiązali to w ten sposób, że sprowadzają z Europy wersję PAL i tłoczą specjalną płytę umożliwiającą jej uruchomienie na Dreamcastach NTSC! No i oczywiście gra jest obecnie dostępna także na Xboxie. Warto wspomnieć, że tytuł ten jest datowany na 2001 rok - a wiemy dobrze, jaki potencjał techniczny miał Dreamcast, a jaki ma Xbox! I pomimo, że w wersji na Xboxa nie zmieniono praktycznie nic, to gracze ocenili tę grę na 8,7/10 (ponad 450 głosów), zaś ocena na Dreamcasta to 9,3/10 (prawie 100 głosów) - zatem pomimo upływu lat gra ta nie straciła prawie nic ze swej świetności!
Wiem, że niewielu z was będzie miało zapewne możliwość zagrania w nią... ale tak naprawdę, nie stanowi to większego problemu! Wystarczy po prostu kupić... Dreamcasta! Tak jest, obecnie konsolę tę z kilkudziesięcioma grami można kupić za niewiele więcej niż 200 PLN! Tyle kosztują obecnie oryginalne gry na konsole nowej generacji! A mówię wam - opłaca się kupić Dreamcasta dla samej tej gry, a przecież nie zapominajmy, że na DC ukazała się cała masa innych świetnych tytułów, choćby wspomniany tutaj Soul Calibur (na serwisie Gamespot ta gra uzyskała rekordową notę - 10/10!!!). Zatem co tu dużo mówić - polecam wam Shenmue z całego serca - ta gra jest po prostu przepełniona Japonią i w ogóle kulturą Dalekiego Wschodu! Nawet w ułamku nie oddałem klimatu tej gry, nie wspominając o pewnej aurze magii, jaka tej grze towarzyszy - grając w nią nie tylko czujemy się członkami tego świata, ale również podświadomie czujemy, jakbyśmy byli świadkami i uczestnikami swoistej legendy... to trzeba naprawdę przeżyć samemu!
|
|