SEGA DREAMCAST SITE

RECENZJE
The House Of The Death 2 [ by
RoB ]


„ARCADE PERFECT CONVERSION” to cel przyświecający firmie SEGA, od momentu pojawienia się na rynku jej 32-bitowej konsoli Saturn, aż po nieoczekiwany zgon 128-bitowego Dreamcasta. Dzięki genialnym konwersjom hitów z automatów panowie z SEGi dali graczom możliwość przeniesienia klimatu panującego w salonach do naszych małych, ciasnych, kanciastych pokojów w standardzie M-3. Aby nie być gołosłownym postanowiłem ocalić od zapomnienia najbardziej kultowy i rajcujący wg. mnie „shooter” na light-guna - „The House Of The Death 2”. Mistrzowie kodu AM1 dokonali doskonałej konwersji z automatu arcade opartego na płycie Naomi do formatu strawialnego przez DC. Jakość finalnego produktu odpowiada w 101% wersji arcade. Gromkie i energiczne brawa !!!!! 
Jeśli jesteś prawdziwym fanem salonów już teraz nie czytaj recenzji, tylko rozbijaj świnkę-skarbonkę i licz mamonę na light-guna i GD-Roma z wytłoczonym napisem ”THOTD 2”.
Natomiast wszystkich malkontentów postaram się przekonać, iż SEGA i jej flagowy produkt zapisał się na zawsze na kartach elektronicznej rozrywki złotymi literami. ( zaznaczam,iż nadal staram się być obiektywny)
Gra „THOTD 2” jak nietrudno się domyśleć jest kontynuacją przeboju zaistniałego w salonach gier w 1996 roku pod wiele ( lub nie) mówiącym tytułem „The House of The Death”(później wspaniale przekonwertowanego na Saturna). 
Na DC owa kontynuacja pojawiła się w 1998 roku ( rok po premierze automatowej) wzbudzając ogólny zachwyt i uwielbienie.
Historia rozpoczyna się po 2 latach od zakończenia wydarzeń z pierwszej części (dokładnie 26/2/2000). Wcielasz się w agenta/ów Jamesa/Garego (1/2 pistolety) z jednostki AMS (???) ze standardowym wyposażeniem tzn. z 6-strzałowym pistoletem. Na polecenie szefa masz spotkać się z agentem „G” , który 2 lata wcześniej pokonał (??? ) szalonego naukowca Dr. Curriena i jego projekt pod kryptonimem ”Magician” . Dziwnym zrządzeniem losu ciasne uliczki miasteczka pełne są żywych zombie i pokracznych potworów. Rozpoczynając dzieło zniszczenia spotykasz w bibliotece agenta „G”, który .... . Pomimo faktu, że historia jest charakterystyczna dla horrorów klasy B, zaś scenariusz dosyć banalny i standardowy, to napięcie i wypieki na twarzy są gwarantowane do ostatniego naboju w magazynku.
Wykonanie tego tytułu i grywalność tak charakterystyczna dla produktów SEGI w tym przypadku zasługuje na najwyższe uznanie i obliguje do wycierania kurzu z light-guna co najmniej raz dziennie. Odnośnie technikaliów wizualno-dźwiękowych: grafika w wysokiej rozdzielczości, animacja 60 kl/s, a tekstury dobrane wyśmienicie. Design lokacji godny odnotowania, ciasne korytarze, głebokie studnie, obślizgłe lochy – a więc jeśli jesteś klaustrofobem odpuść sobie ten tytuł dla własnego dobra. Aby wykorzystać efektywnie twoje narzędzie pracy – pięknie lśniący gun, rozglądzasz się za przeciwnikami i tu kolejny plus. Ponad 20 rodzajów zombie wraz z klimatycznymi bossami ( każdy ma inny czuły punkt) tworzy wybuchową mieszankę, która mogę cię zapewnić ma moc niszczenia ogromną. Nadgniłe zombiaki z siekierami i bez , kolesie walący z bańki lub celnie rzucający beczkami, zmutowane żaby, zielone wodne stwory, drapieżne sowy to tylko czubek góry lodowej. A bossowie to mini dzieła sztuki koderskiej – począwszy od designu i animacji, a skończywszy na opracowaniu planu ich szybkiego unicestwienia. Innymi słowy - o nudzie nie ma mowy.
Za wzrokowym przepychem nieco nieśmiale skrada się udźwiękowienie, na które składają się odgłosy rozbryzganej jednym celnym strzałem głowy czy też pochrząkiwania i sapania nieumarłych. Występujące w grze drewniane dialogi niczym wyrippowane z horroru klasy B atrakcyjnie uzupełniają klimat. Teraz zapewne każdy zadaje sobie pytanie: czy ten szpil ma wady? Jedyny minus to czas ukończenia tej pozycji. Jeśli masz celne oko i pewną dłoń to tytuł pęknie w ok. 30 minut. Już zapewne płaczesz nad rozbitą pochopnie skarbonką. To musisz wiedzieć, że to jedna strona medalu. Druga to : kilka różnych dróg przejścia każdego z 6 leveli, a tym samym inny rozkład przeciwników, mnóstwo poukrywanych bonusów, ratowanie cywili , tryb „arcade” i „original” oraz trening przeznaczony dla twardzieli. Te dodatki mobilizują poważnie i stanowią o sile tej pozycji. Jeśli uważasz się za gracza hardkorowego, to SEGA spełniła twoje najskrytsze marzenia. Ukończenie tej pozycji w 100% to kilkanaście nieprzespanych nocy i łzawiące oczy, ale naprawdę warto. Ponadto czy sądzisz , że ściskanie kurczowo guna w dłoni dłużej niż 0,5 godziny jest nadwyraz przyjemne?
Kolejny argument to ponadczasowość tej pozycji i jej kultowy status. Porównując to do ostatnich „shooterów” na PS2, a zwłaszcza do „Vampire Night” – wspólne dzieło Namco i Segi i trzeciej części THOTD na Ixiego – THOTD 2 nie tylko nie zostaje w tyle, ale mocno trzyma się na piedestale dumnie wypinając pierś do przodu ze złotym medalem. Klimat, miodność i możliwość efektownego rozwalania nadgniłych głów czyni z THOTD 2 dzieło ponadczasowe, do którego zawsze miło się wraca mając nadzieję na wpis z jeszcze lepszy wynikiem.

PS. Opinie zawarte w artykule są wytworem mojej nieco chorej wyobraźni, jeżeli ktoś się z nimi identyfikuje to tylko na własną odpowiedzialność.



Producent: SEGA 
Gatunek: Strzelanina
Rok Wydania: 2000
Obsługuje: VMU, 1-2 player, Jump-Pack, Pistolet
Memory Card: ?
 + klimat, dodatki -krótki czas przejścia gry
 +skutecznie pompuje adrenaline -zalecane posiadanie light-guna
+ eksterminacja zombie ma działanie relaksujące  
GRAFA

 

MUZA

 

MIÓD

 

OGÓŁEM  9 / 10 

 

 

Copyright C 2002-2003 M@jk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Site design by LaGranda. Best view 1024x768