RECENZJE
Zombie Revenge [ by Eiji
]
|
Noc w wielkim
miescie. Gdzies w oddali slychac odglosy szybkich krokow, a miedzy uliczkami przemykaja ulotne cienie. Czego ode mnie chca - pomyslala i odwrocila sie jakby nigdy nic. Bylo ich
dwoch, wysocy, dobrze zbudowani. Jeden grubszy, w podartych jeansach,
zauwazyla, ze mial wytatulowane wielkie Q na ramieniu i trzymal cos duzego w
reku. Moze pistolet. Drugi wrecz przeciwnie: obszerne dresy i ciemna bluza z kapturem.
Przyspieszyla kroku, oni tez. Musze ich zgubic - postanowila i skrecila w
uliczke, ktorej nie znala. O zgrozo ! Uliczka byla slepa. Odwrocila sie i juz miala krzyknac - nie zabijajcie mnie - gdy ten grubszy
podszedl...
Moze poczestuje sie pani ciasteczkiem ?
Czesc dzieci ! Lubicie przemoc, bron palna, zimna fuzje (ups...to nie ta bajka) wiertla udarowe ?? Ja bardzo, ale tylko w grach i dlatego z nieklamana przyjemnoscia siegnalem po nowa arcadowa pozycje
Segi.
Mowa o Zombie Revenge.
Jest to gra z gatunku chodzonych mordobic. Do tego kanonu nalezy chociazby Fighting Force lub
Spikeout. Ale, ze jakos Sega nie kwapi sie z konwersja tego drugiego (pewnie maja problemy z przeniesieniem trybu multi na DC i czekaja na LAN), wiec zostaje nam tylko
ZR. Do wyboru sa trzy postacie: przylizany gosc, murzyn a'la lata 70-te i panienka. Nowoscia jest to, ze kazdy zawsze ma ze soba pistolet. Jest to podstawowa bron i nie mozna jej
"zgubic" (amunicja konczy sie i trzeba zbierac kolejne magazynki). Jest duzo broni
bonusowych: shotgun, karabin, rurki, siekiery, slawne wiertlo udarowe, ktorego efekty dzialnia
(zarowno graficzne, jak i hmm... wydajnosciowe) zasluguja na osobny akapit. Jest jeszcze kilka innych, ale nie chce psuc wam zabawy. Wspomne tylko o kozackim futerale na gitare (nie powiem, o co chodzi, ale zapewniam - bedziecie zrywac boki ze
smiechu).
Zaraz, zaraz, przeciez to mordobicie ! Zgadza sie. Autorzy udostepnili kilka atakow podstawowych,
combosy, ciosy specjalne. Najdziwniejsze, ze postacia steruje sie krzyzakiem i trzema przyciskami : jeden odpowiada za blok, drugi za
strzal, trzeci za atak (Czacza man twierdzi, ze sterowanie jest niewygodne, ale ja dosc szybko sie
przyzwyczailem). Jeden atak, za to bardzo duzo kombinacji. Nie warto sie jednak w to
zaglebiac, przeciez to arcade. Przeciwnicy w 100 % to zombie i jesli ktos
mysli, ze tak jak w innych grach, sa powolni i czekaja, az dostana serie pociskow lub
ciosow, to sie grubo myli. Niektorzy maja bron palna i miotana, do tego napotyka sie rozne zmutowane
zwierzatka, skaczace stworki itd. Wiekszasc z tego motlochu atakuje bardzo rzadko, ale jak juz trafi, to mocno (warto stosowac blok i uskakiwac przed ciosami).
Waznym czynnikiem w grze jest czas. Na kazda lokacje przeznaczony jest odpowiedni jego
przydzial, wiec lepiej sie nie gramolic, bo pojawi sie duzy gosc i powie trzyliterowe
slowo: "Die !". Jeszcze jedno slowo o feelingu, ktory towarzyszy graniu w
ZR. Kiedy robi sie to samemu, jest spoko, ale bez rewelacji. Za to w dwojke to prawdziwy czad (to chyba oczywiste, wszytsko fajniej sie robi we dwoje, niz samemu... ze ...
soba... niewazne !] ! Tak jak juz napisalem - prawdziwy tlenek wegla, czyli czad, ale tylko i wylacznie wtedy, gdy bohaterowie ze soba
wspolpracuja. Jesli nie, bo jeden pojdzie w jedna strone, a drugi w druga, to kamera sie rozjedza i nic nie
widac. Do tego, jak gosc z ktorym grasz, zle celuje i trafia w ciebie
(Czacza - you bastard !) to mozna sie naprawde wkurzyc.
Gra sklada sie z siedmiu leweli, a te z kilku lokacji (do moich ulubionych nalezy walka z bossem w The
Gate), ktore mozna przejsc w mniej niz 30 minut, gdyby nie kilka dodatkow przedluzajacych
rozgrywke. Jest troche sekretow, ktorych odkrywanie sprawia wiele radochy i opcji pozwalajacych przechodzic gre na kilka
sposobow.
Ogolnie rzecz biorac gra jest naprawde dobra, lecz osobiscie traktuje ja jako przekaske przed daniem
glownym. Ode mnie Zombie Revenge dostaje 8, ale jest to ocena troche
naciagana. Mimo wszystko Sega mogla dopisac jeszcze 2 levele.
|
|